Praca Rodzinny Dom powstała pod wpływem inspiracji wierszem autorstwa polskiej poetki ludowej Marii Kozaczkowej, pod tym samym tytułem. Rozwinięcie pomysłu i jego realizacja miały miejsce podczas rezydencji artystycznej Experiment’Arte we wsi Candal w Portugalii.
Maria Kozaczkowa (28.01.1910r.-30.04.1982r.) urodzona w Zalipiu koło Dąbrowy Tarnowskiej (Żywiecczyzna):
Małą chałupkę skryły malwy,
Na kalenicy gniazda krąg:
Niby z mchów czapa – taki dawny
Jest mój rodzinny dom…
Pójdę, przytulę twarz do ściany,
Na wyrąbany siądę próg,
Wspomnę przednówków chleb ościany,
Cierpki smak polnych grusz.
I – wyjdę z niego tak, jak ongi
Musiałam odejść w deszcz i mrok.
Taki był cichy! – a nie chronił
Dziecka od pierwszych trosk…
Komu opowiem o minionej
Chłopskiej młodości – tęsknot treść.
O trzech okienkach zamyślonych:
Co matka dzieciom da dziś jeść?
Kogo namówię, by szedł ze mną
Raz jeszcze spojrzeć w tamten świat?
Choć… tam, gdzie lata moje biegną,
Nie będzie domków ani malw…
Domek się skrzywił – strzecha cieknie
I sterczą jej – jak żebra – łaty…
– Ale gdzie można umrzeć piękniej,
Jak nie na progu własnej chaty.
Miejsce
Candal skupia na sobie uwagę coraz większej liczby osób, dzięki regularnie odbywającym się tam imprezom muzycznym i artystycznym organizowanym przez prężnie działające stowarzyszenie kulturalne Experiment’Arte. Wieś przed wieloma laty została opuszczona przez swych mieszkańców, skutkiem czego jej charakter pozostał nieomal zamrożony. Obecnie mieszka tam na stałe zaledwie kilka osób, w większości nie spokrewnionych z miejscowymi przodkami.
Corocznie górskimi serpentynami jadą do Candal tysiące ludzi, którzy nie pozostawiając śladu po swojej obecności, pozostają względem niej obcy i bezimienni.
-
Instalacja
Przygotowałem trzy progi do trzech różnych chałup: pierwszy do starej i opuszczonej; drugi do teraźniejszej i zamieszkałej; oraz trzeci do nowoczesnej i nadal powstającej. W każdym z progów wyryłem rzuty tych budynków, które następnie pokryłem warstwą ciemnego pigmentu uzyskanego z miejscowej gleby. Ułożyłem je na tradycyjnych chustach ludowych – dwóch portugalskich i jednej polskiej. Osadzone w korzeniach rylce miały służyć spodziewanym gościom w utrwaleniu ich obecności w tym miejscu – w zapisaniu jej w drewnie progów.
- Happening
Zanim goście rozpierzchli się po wiosce, zostali zaproszeni do wzięcia udziału w zabawie. Ta wariacja jednej z polskich tradycji nocy Andrzejkowych polegała na laniu wosku do wody nie przez ucho od klucza, a ale przez dziurkę w pierwszym słoju drewnianego pieńka. Z otrzymanych woskowych form nie mieli odczytywać pisanej im przyszłości, ale spojrzeć w przeszłość.
“[…] raz jeszcze spojrzeć w tamten świat”
Aby spojrzeć we własną przeszłość:
– zapal świecę i pochyl ją wprzód. Chwyć plaster pnia i pozwól kroplom wosku na niego upadać, kieruj je od brzegu pnia ku wyciętemu w centralnym punkcie otworowi
– lej wosk do wody przez otwór
– delikatnie chwyć ukształtowaną w wodzie woskową formę
– trzymaj ją blisko ściany aby ze swej przeszłości przywołać cień
– raz jeszcze spojrzyj w tamten świat