„Stany skupienia” to tytuł trzeciego projektu z cyklu Środowisk Performatywnych, realizowanych w Teatrze Nowym w Krakowie. Działania mają na celu zgłębiać materialne i symboliczne cechy przestrzeni oraz wydobywać nowe sposoby ich wykorzystywania, jako narzędzi do kontaktu z widzami.
Środowisko performatywne dąży do harmonii pomiędzy akcją, przestrzenią i widzami, których wzajemna relacja ma w naturalny sposób płynąć z ludzkiej potrzeby eksperymentowania i ekspresji, a nie być wyłącznie podyktowana kulturowymi konwenansami zachowań.
“Stany skupienia” był trzecim z cyklu trzech środowisk performatywnych realizowanych w Teatrze Nowym w Krakowie. Miał miejsce w dniu 29.04.2016 r.
Dokumentacja: Zofia Bermejo, Amadeusz Ferduła, Wojciech Kiwacz, Dorota Tylka.
Przygotowanie przestrzeni:
Foyer – cienka, przezroczysta folia malarska przyczepiona do sufitu wisi swobodnie w niedużych odstępach od siebie, ograniczając widoczność w przestrzeni. W rogu pomieszczenia wisi lina z karabińczykiem a obok oparta o ścianę drabina. Pod ladą baru wanna do połowy wypełniona winem. Stoi na kozłach budowlanych na wysokości około 80 cm nad ziemią, po to aby zmieściła się pod nią zaślepiona rurka odpływowa. Nad nią wisi na łańcuszku przyczepionym klamerką, podświetlony punktowo korek do wanny. Na jednej ze ścian wisi tabliczka z napisem „CZAS” wykonanym z przyczepionych do niej szpilkami papierosów.
Scena – w punkcie centralnym sufitu wisi czarny sznurek z materiałową pętelką u dołu. Przy ścianie stoi oparta o nią deska o długości ok 180 cm.
Przebieg akcji:
Do oświetlonego delikatnym światłem foyer wchodzą goście. Wiszę w rogu pomieszczenia na linie przyczepionej do uprzęży ukrytej pod ciasno kneblującą mnie folią typu stretch, od ramion aż do stóp. Usta i oczy mam zaklejone czarną taśmą samoprzylepną. Nie ruszam się wisząc metr nad ziemią. Jeśli widzowie podadzą mi drabinę, bądź też sami wejdą na nią aby mnie uwolnić, performance rozpocznie się. Oswobadzają mnie zrywając lub odkręcając folię. Stoję na ziemi z widocznym na plecach, sporych rozmiarów garbem. Jestem ubrany w marynarkę, ciemne spodnie i skórzane buty. Zrywam taśmę oklejającą mi usta i powoli zaczynam wysnuwać spomiędzy zębów żyłkę. Poruszając się po omacku po pomieszczeniu, rozciągam ją między uczestnikami wydarzenia oplatając ich. Zbliżam się do nich bardzo blisko, szukam ich. Po rozwinięciu całej żyłki zrywam taśmę klejącą uciskającą mi oczy. Po raz pierwszy nawiązuję kontakt wzrokowy z widzami. Podchodzę do znaku CZAS, odczepiam pierwszego papierosa od lewej i odpalam. Przez cały czas jak palę nie spuszczam wzroku z widzów, nawiązując kontakt. Poruszając się po pomieszczeniu, łapię w dłonie wszystkie wiszące folie, wznoszę ręce do góry, a następnie jednym szybkim szarpnięciem zrywam je na ziemię. Odpinam koszulę odsłaniając guz na piersi okręcony czarną taśmą klejącą. Zaczynam go drapać dopóki nie przebiję się paznokciami przez tę błonę do środka. Udaje mi się. Z wnętrza wysypuje się bardzo dużo białych, kwadratowych karteczek, które spadają na spoczywającą na ziemi folię. Z kieszeni wyjmuję gumową opaskę zaciskową i zakładam ją na ramieniu powyżej łokcia. Kilkukrotnie zaciskam i rozluźniam pięść żeby napompować żyły krwią. Wyjmuję z kieszeni nabój do pióra z atramentem i silnie przyciskam go do żyły do czasu aż pęknie. Atrament ścieka mi po ręce kapiąc na karteczki leżące na folii. Całość kilkukrotnie powtarzam. Odpalam kolejnego papierosa z tabliczki wiszącej na ścianie. Nawiązuję kontakt wzrokowy z widzami. Kładę się pod wannę, dziurawię zaślepkę a odpływ wkładam sobie do ust. Wino pod ciśnieniem wtłaczane mi jest do gardła. Topię się do czasu aż ktoś nie zatka odpływu wiszącym nad wanną korkiem. Jeśli któryś z widzów to zrobi, performance będzie kontynuowany. Odpalam kolejnego papierosa. Nawiązuję z widzami kontakt wzrokowy. Zbieram z ziemi folię z karteczkami, nabojami, opaską uciskową i żyłką i robię z niej tobół. Zabieram go ze sobą razem z tabliczką CZAS, i gestem zapraszam widzów aby szli ze mną na scenę. Światło na scenie zapala się. Przywiązuję tobół do wiszącej z sufitu linki. Zaczynam drapać garb na plecach. Drapię go dopóki jego zawartość się nie opróżni. Z jego środka spadają na scenę kamienie. Zrywam taśmę kneblującą moją klatkę piersiową i wysypuję resztę zawartości na ziemię. Rozpinam koszulę i odwróconą na lewo zakładam z powrotem na siebie. Z przodu i z tyłu koszuli widnieje tekst:
Przestrzeń sztuki, blada i marna… obojętna na nas.
Przejaw uporczywości pomieszczenia w ucieczce od ludzkiej kreatywności. Czysta biel, czy pusta czerń ścian świadczą o tym że nikt tu jeszcze nie tworzył, nie wychowywał dzieci. Cisza.
Pustka, która nie pamięta człowieka…
Symbol naszej obojętności i bierności w stosunku do świata, w którym nic nie zauważamy. Do galerii czy teatru przychodzimy po to aby w świecie bez naszej tożsamości obejrzeć przejawy cudzej spostrzegawczości… aby nie patrząc na świat zobaczyć go.
Odpalam papierosa. Nawiązuję kontakt z widzami. Chwytam deskę podpierającą ścianę w rogu sceny i przewlekam ją przez pętlę z dołu sznura, tak aby balansowała się według własnego środka ciężkości. Zdejmuję koszulę i ubieram w nią wiszący na linie tobół. Gromadzę w jednym miejscu rozrzucone po scenie kamienie. Odpalam fajkę a resztę która pozostała w CZASie rozdaję widzom po jednym na osobę. Na tabliczce zostawiam jednego papierosa. Razem we wspólnej ciszy palimy, patrząc na wiszącą równoważnię i tobół w koszuli. Klękam i zbieram z ziemi dwa kamienie które równoważę po lewej i prawej stronie deski, tak aby zachować balans i aby nie wypadła z pętli. Całość powtarzam do czasu aż ustawię wszystkie kamienie po obu stronach deski, lub jeśli któraś ze stron przeważy a kamienie wysypią się z powrotem na ziemię.